No to dzisiaj o moim absolutnym odkryciu tego lata 🙂
Pączki babci Jadzi – lepszych w życiu nie spotkałam ;)
Pączki <3 Pączusie<3 Pączuniunie <3 Krążą pogłoski, że niezdrowe ….. że tuczące…
Na szczęście jest taki jeden dzień w roku, w którym żaden pączek, ekler czy faworek w boczki nie idzie.
Wątroba? Będzie musiała nam to wybaczyć. Niniejszym na ten jeden dzień w roku na mocy mojego dyplomu udzielam dietetycznej dyspensy na pączki. 🙂
Poniższy przepis jest jedną z najcenniejszych spuścizn, a zarazem najchętniej kultywowanych rodzinnych tradycji rodu Marciniaków. I mimo Poznańskiej krwi płynącej wartko w ich żyłach, przepis ten jest umiarkowanie oszczędny ze względu na 12 żółtek jaj, które są niezbędne by osiągnąć tak niesamowite rezultaty.
Zżółknięte kartki w notesie babci, na którym zanotowała dziesiątki lat temu ten oto przepis noszą ślady niejednej kuchennej rewolucji. Smak ten (najwspanialszych pączków na świecie) oddaje więc dokładnie wrażenia kulinarne jakimi raczyły się nasze babcie i prababcie nawet w czasach przedwojennych.
Do rzeczy! Do dzieła! Do pączków!