Tęsknisz za zieleniną? Wyhoduj ją sobie!
Przesilenie wiosenne – to trudny dla nas okres kiedy w znaki daje się zmęczenie, tęsknota za ciepłem i dostatkiem słońca. Ach jak miło byłoby ogrzać się w promieniach słonecznych i cieszyć się wszechobecną zielenią! Jednak do maja daleko … więc trzeba znaleźć sposób by się trochę pocieszyć.
Doskonałym sposobem jest uprawa własnej zieleniny w warunkach domowych. Jest to podobnie jak produkcja rozsady sposób na ucieszenie oka odrobiną zieleni, która tak ochoczo rwie się do życia. Nasze ciała też będą nam wdzięczne za ten ogromny zastrzyk witamin, minerałów i tak zbawiennych dla naszego organizmu enzymów! Zachęcam więc do testów 😉
Natka pietruszki – jeśli masz korzenie z własnego ogródka to wykorzystaj te najmniejsze, rosochate i powykręcane – czyli takie, z których w kuchni pożytku nie będzie – bo ani ich obrać ani dokładnie wyszorować. Sadzimy do ziemi tak by wystawał niewielki fragment, z którego wyrosną liście. Niestety jeśli nie posiadamy własnej musimy się postarać o taką, która przed wylądowaniem na marketowej półce nie została dokładnie wyszorowana i wynurzana w niewiadomo jakim środku. Próbowałam taką zachęcić do życia – ale nawet nie próbowała zawalczyć. Najlepsze są takie, które jeszcze noszą ślady piasku.
Cebula/ czosnek na Szczypior – tutaj podobnie jak w przypadku pietruszki możesz wykorzystać te wszystkie małe i niewyrośnięte cebule i ząbki oraz te, które przez nieuwagę pozostały w jasnym miejscu i wypuściły już pokaźny szczypior. Nie trzeba ich sadzić głęboko – wystarczy, że stopka cebuli będzie się stykała z ziemią.
Cykoria – to najrzadziej obecnie używane do wiosennego pędzenia warzywo. Wymaga to jednak wcześniejszych przygotowań, gdyż cykorię trzeba wysiać wczesną wiosną a na jesieni wykopać z ziemi wyrosłe korzenie i przechowywać je w zimnej piwnicy. Technologia produkcji jest następująca: korzenie sadzimy do skrzyń pod kątem 45 stopni i przesypujemy piaskiem. Warunkiem koniecznym do uzyskania kolb cykorii pozbawionych goryczki jest ich podlewanie i trzymanie w ciemności (absolutnej) – czyli dobrze by skrzynia do jej uprawy miała nieprzepuszczalne dla promieni słonecznych wieko. Po pewnym czasie na szczycie korzeni pojawią się smakowite kolby.
Buraki na ćwikłę – osobiście lubię przemycać te kolorowe – niesamowicie zdrowe listki w koktajlach, więc dlaczegóż by nie ucieszyć swoich oczu odrobiną czerwieni na parapecie – buraki też posadzić do ziemi by wykrzesać z nich świeżą zieleninkę.
Szczypiorek – ze szczypiorkiem nie jest tak prosto, wysiany z nasion przyda się na naszym parapecie najwcześniej za rok. Dlatego musimy pomyśleć zawczasu kogo chcemy gościć na naszym parapecie wiosną. Tego kolegę – trzeba z całymi cebulkami wykopać jesienią i przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu, aż do wiosny gdy zatęsknimy za jego wyrazistym smakiem. Wtedy sadzimy go do doniczki i zaczynamy ostrożnie podlewać.
Rabarbar – to zabawa dla wyjątkowych amatorów rabarbaru ze względu na sporą wielkość tego kolegi. Jednak jeśli ktoś dysponuje ogrodem zimowym albo ocieplaną szklarnią – to czemu by nie?
Cała powyższa zieleninka do zaistnienia potrzebuje ziemi i wody. Jeśli mieszkasz w bloku, albo nie masz już miejsca na parapetach – a czujesz, że (jak to mawia mój teściu) młodych kartofli nie doczekasz – świetnym rozwiązaniem będą dla Ciebie własnoręcznie wyhodowane kiełki.
Nie potrzebujesz wcale specjalistycznego sprzętu w postaci kiełkownika – z mojego doświadczenia wynika, że o wiele lepiej sprawdza się słoik, na który naciągamy gazę i mocujemy ją gumką recepturką. Ważna jest jednak systematyczność – jeśli minimum dwa razy w ciągu dnia nie przepłuczmy naszych kiełków to możemy spodziewać się pleśni ( jednak warto rozróżnić, że piękne białe włośniki na korzonkach to nie pleśń). Pleśń w pierwszej kolejności pojawi się na nasionach. Z rzeczy istotnych do produkcji kiełków najlepiej skorzystać z nasion własnej produkcji albo kupić te sprzedawane na stanowiskach nasiennych opatrzone zdaniem „na kiełki”. Wybór jest naprawdę ogromny, warto przetestować wiele rodzajów by wybrać swój ulubiony smak.
No to tradycyjny call to action – Do dzieła!!! 😉
Dodaj komentarz