Opisany tutaj sposób zakładania nowych rabat stosuje wszędzie tam gdzie nie da się kopać – jak w przypadku Poznańskiego Permakulturniaka na Zawadach gdzie w glebie jest tyle kamieni i gruzu, że nie ma gdzie łopaty wbić.
Albo tam gdzie nie chce męczyć pleców, które i tak co jakiś czas odmawiają posłuszeństwa, bo moje szkraby nie stają się lżejsze z upływem czasu. Czyli tak naprawdę stosuję te metodę absolutnie wszędzie ;D Pozwala ona na przygotowanie sporego areału pod uprawę warzyw bez konieczności zabiegów agrotechnicznych i używania ciężkiego sprzętu typu glebogryzarki czy traktory.
Jedyna uwaga: nie oszczędzajcie na ilości ściółki i układajcie warstwę szczelnie, aby chwasty pod spodem nie miały dostępu do światła. UWAGA! (do ludzi w gorącej wodzie kąpanych – między innymi takich jak ja):
!!! Lepiej zrobić dobrze mniejszy areał i stopniowo go rozszerzać, niż byle jak naprawdę duży obszar!!!
Pierwsza opcja – metoda prawie doskonała – która ze względu na owe „prawie” nie zadowoli purystów. To ściółkowanie kartonami.
Co do kwestii etycznych stosowania kartonu, według researchu jakiego dokonałam wśród największych producentów opakowań tekturowych, tekturę falistą produkuje się z użyciem klejów skrobiowych, które są biodegradowalne. Niestety by skleić karton do jego finalnej formy często używa się syntetycznych klejów, ale zwykle łączy się jedynie jeden brzeg kartonu – więc nie jest tak, że cały karton jest przesycony klejem. Oczywiście wybieramy tylko kartony z tektury szarej, najlepiej bez jakichkolwiek nadruków. Ja zwykle dostaję kartony z hurtowni elektrycznej, które poklejone są na potęgę taśmą, więc w wolnych chwilach oddaje się mojemu hobby – obdłubywaniu kartonów z taśm. Kartony takie trafiły by zapewne do odpadów zmieszanych ze względu na obecność taśmy, traktuje to więc jako część mojej misji ratowania świata przed nadmiarem śmieci na wysypiskach. ;D Dlaczego lubię tę metodę? Moje doświadczenie pokazuje, że nawet jeśli w miejscu gdzie pragniemy założyć ogród jest perz czy jakieś agresywne turzyce, to 3 szczelne warstwy kartonu i jakakolwiek ściółka na wierzch (w celu obciążenia i uszczelnienia warstwy kartonu) dadzą sobie z nimi doskonale radę. Nie testowałam tego do tej pory jedynie na podagryczniku – bo wolę go eksterminować przez zjadanie 😀 Ale w nowym sezonie przeprowadzę na nim doświadczenia. Dla pewności pod kartonem można rozścielić cienką warstwę obornika lub jakiegokolwiek bogatego źródła azotu – warstwa ta zmniejszą szansę perzu i innych trwałych chwastów na przeżycie.
Metodyka jest następująca: karton układany najlepiej na zakładkę w kilku warstwach, zraszamy wodą by karton oklapł, przyduszamy karton jakąkolwiek ściółką lub kamieniami by nie zwiał ich wiatr. No i najtrudniejsza część: czekanie aż się samo zrobi 🙂
Drugi wariant wymaga sporo – naprawdę sporo ściółki ze względu na pominięcie warstwy kartonu. W zależności od tego co stosujemy grubość warstwy przykrywającej glebę będzie różna.
Najefektywniejsza jest świeżo koszona, drobno pocięta trawa – tutaj grubość warstwy musi być możliwie mała – ot tyle aby szczelnie przykryć powierzchnię (2-3 cm maks). Trawa schnąc tworzy fenomenalnie szczelną warstwę, a wysoka zawartość azotu rozprawia się całkiem skutecznie z chwastami. Wymaga ona jednak kilkukrotnego powtarzania, gdyż perz może przerastać przez tak cienką warstwę. Ale w końcu i on odpuści. Bardzo ważne, by warstwa trawy nie była zbyt gruba, aby nadal przepuszczała ona powietrze. O optymalnych grubościach ściółek możesz poczytać tutaj.
Kolejną popularną opcją jest wyścielenie ogrodu grubą warstwą słomy lub siana– prekursorką tego typu uprawy była Ruth Stouth. Warstwa może być dowolnie gruba. Możecie nawet ułożyć całe snopki siana lub słomy obok siebie i nazwać to ściółkowaniem. Minimum, które pozwoli Wam zdławić chwasty to ok. 20 cm. Warstwa ta może wydawać się gruba, ale słoma i siano bardzo szybko osiadają i z 20 centymetrów zostanie zaledwie kilka. Natomiast gleba pod spodem z biegiem czasu stanie się fenomenalna. Tu możecie poczytać o Ruth i jej technice.
Opcją trzecią jest sposób a’la Back to Eden – czyli zrębkowanie aż miło. Warstwa zrębek (najlepiej z gałęzi razem z liśćmi) w tym przypadku powinna wynosić nawet 15 cm, aby utrudnić chwastom przebicie się. Jeśli metodę tę połączymy z ściółkowaniem kartonem to warstwę można znacząco zredukować. U mnie w ogrodzie gdzie jako podkład stosuje kartony warstwa zrębek wynosi ok. 5cm i znakomicie spełnia swoją rolę. Zrębki są o tyle korzystne, że podobnie jak z kartonami jeśli tylko znajdzie się firmę/osobę, której one zbywają to możemy je nabyć niedrogo, czasami jedynie za cenę transportu. Oferty takie najłatwiej spotkać na olx czy facebookowym marketplace, lub podpytać bezpośrednio w lokalnym zarządzie zieleni.
Co dalej?
Jeśli już wyściółkowałeś wybrany obszar, najlepiej dać się ściółce uleżeć aby spełniła swoje zadanie, czyli zdławiła znajdujące się pod nią chwasty. Im dłużej tym lepiej, zaściółkowane teraz na jesień grządki na wiosnę będą już gotowe. Latem wystarczy nawet miesiąc by pod warstwą ściółki zaczęły się dziać cuda.
Na zdjęciu stan – półtorej miesiąca po wyściółkowaniu rabaty kartonem. Rabata była zakładana na chwastowniku (no bo trawnikiem tego nie nazwę). Karton już bardzo mocno się rozłożył, chwasty są martwe, a dżdżowniczki ucztują w najlepsze dzięki czemu ziemia jest pulchniejsza.
Sianie i sadzenie rozsady nie powinno się odbywać bezpośrednio w ściółkę, warto rozgarnąć ją by roślina ukorzeniała się bezpośrednio w gruncie. Okazuje się bowiem, że większość ściółek jest wspaniałym źródłem węgla, jednak azotu tam tyle co kot napłakał – czyli zbyt mało by zapewnić roślinie prawidłowy wzrost.
Tak przygotowana przestrzeń to doskonała baza pod każdą inną formę uprawy, ponieważ i spirala ziołowa i podwyższone grządki czy wały permakulturowe wymagają najpierw rozprawienia się z trwałymi chwastami jak perz, które bezlitośnie konkurują z uprawianymi przez nas roślinami.
To w sumie tyle – tak, jest to aż tak proste 😉 Nie ma konieczności stosowania herbicydów, przekopywania, orania, bronowania, glebogryzarkowania czy żmudnego wygrabiania korzeni chwastów. Naprawdę – sprawdziłam to w swoich i nie swoich ogrodach. Zrobisz raz i zapominasz o pieleniu, dziabaniu czy przekopywaniu czegokolwiek 😉
Pracować trzeba mądrze, a nie ciężko – pamiętajcie o tym planując zadania na nowy sezon ogrodowy 😉
2 comments
Join the conversationBea - 2 listopada 2019
Dziekuje za wspaniały artykuł,też jestem miłośniczką sciolkowania,choć zanim zmadrzalam,cały warzywniak skrupulatnie przekopywalam przez dwa lata,trzepalam darn i wywiozlam znajomym,samej zostawiajac sobie piasek…teraz jestem madrzejsza i musze odbudowywac ta ziemie ..Ale całe życie człowiek się uczy,a najlepiej na swoich błędach..
Marcelina Haremza - 5 lipca 2020
Faktycznie na cudzych błędach jakoś mniej chętnie się uczymy, mnie przynajmniej zawsze korci żeby wypróbować nawet jeśli inni mówią, że coś jest nie możliwe: “Ja nie dam rady?!” 😀 Ale liczy się, że cały czas zdolni jesteśmy do popełniania refleksji nad tym co robimy. To jest prosta droga do sukcesu 🙂